niedziela, 10 listopada 2013

CZŁOWIEK JEDNAK NIE JEST SAMOTNĄ WYSPĄ...

Nie pisałam na blogu już dość długo i nawet zastanawiałam się, czy nie pożegnać się z Wami drodzy czytelnicy i obserwatorzy tego bloga. Wydawało mi się, że przegrywam ze swoją niemocą, bezsilnością...., że przegrywam w tej nierównej walce o godne życie Adasia, moje, mojej splątanej chorobą mamy.Nie umiem żyć dniem dzisiejszym, więc przerażała mnie myśl co będzie jutro,za tydzień, za miesiąc, jak przeżyć nieuchronnie zbliżającą się zimę, kiedy w piwnicy resztki węgla i drzewa na ogrzanie wysokich na 4 metry pomieszczeń dworcowych, gdzie mieszkam.Skąd wezmę pieniądze na zakup opału, leków, jedzonka dla Adasia, zapłatę czynszu, energii...itd, jak portfel pusty .Nie umiałam tego wszystkiego "ogarnąć" i popadałam w psychicznego doła.Wydawało mi się, że nie dam rady się już podnieść z tego mega doła.
Wczoraj weszłam na swój profil na Naszej Klasie i pierwsze co "rzuciło mi się w oczy"to komentarz znajomej z NK Małgosi Nawrockiej:
"CZASAMI TRZEBA UKRYĆ SIĘ SAMOTNIE PRZED ŚWIATEM,ABY MÓC ZROZUMIEĆ,ŻE POTRZEBUJE SIĘ WSPARCIA...."
No i wtedy zrozumiałam "w cziom dieło". Zrozumiałam, że przecież nie jestem sama, że są obok mnie najcudowniejsi ludzie na świecie, te moje kochane Ziemskie Anioły, i te realne na co dzień, jak Beatka, Adasiowa nauczycielka, Grażynka - pielęgniarka z długoterminówki, Agatka - pielęgniarka z Hospicjum, burmistrz, który organizuje jakieś drzewo na opał, ksiądz proboszcz z Parafii  MB Fatimskiej w Kłobucku, który chce w listopadzie zrobić zbiórkę w kościele na pomoc Adasiowi, i jesteście Wy, moje  wirtualne Anioły z NK, LS, i Wy czytelnicy mojego bloga, którzy czekacie na wieści o Adasiu i moich zmaganiach z moim "inwentarzem" jak to humorystycznie nazwałam.Jest  ze mną Ola , Ania, Jola , które dzwonią do mnie i pytają "co u Nas", pomagają postawić mnie do pionu jak upadam, próbują pomóc uwierzyć, że życie piękne jest i warto walczyć o każdy następny dzień.
Dzisiaj na pocztę na Naszej Klasie dostałam  list od poety z Gdyni ,kochanego Czesława Aleksaka  i cudowne słowa  Jego wiersza napisane dla mnie.Wybacz Czesławie,że przytaczam w całości Twój list ,ale bardzo mnie poruszyły Twoje słowa, dały mi dużo do myślenia i do napisania tego posta na blogu.

"Pozdrowienie niedzielne

Witam serdecznie w niedzielę. Przeczytałem Danusiu Twój wpis na NK który mnie poruszył - nie wiem jak mógłbym Ci pomóc abyś odnalazła się w rzeczywistości bardzo oczywiście trudnej. Ale napisałem wiersz z myślą o Tobie... i jeżeli pozwolisz go sobie zaprezentować tutaj i po przeczytaniu zgodzisz się to umieszczę go na Twoim profilu. Wybacz jeżeli w jakiś sposób niechcący tym Cię dotknąłem lub bardzo uraziłem...

Na krzyża unos
Nie wiem czy będzie
ci lżej na pewno
jeśli tu wiersz napiszę
żeby wypełnił ciszę
albo czym prędzej
osłonił przed nią
lecz uwierz w to przesłanie
niczym w obraz na ścianie
co od choroby
czasem uchroni
lub łaską szczęścia dotknie
łuną zaświeci w oknie
wczesnej urody
dnia
co wprzód goni
o nic cię nie pytając
gdy ty wątpliwość mając
już się nie dziwisz
obojętniejesz
na to co obok ciebie
się dzieje
aż nie wiesz
że są szczęśliwi
nie czarodzieje
lecz ci co pragną mało
tyle
by wystarczało
na krzyża unos
by z Nim nie runąć
Cz.A.
10.11.2013 r.

Niech Wam Boże błogosławieństwo sprzyja - życzę błogosławionej niedzieli. "


Dziękuję Czesławie...Dziękuję Wam moje Ziemskie Anioły





'