czwartek, 31 stycznia 2013

MOJA WYGRANA :)

Kochani mamy oficjalną informację, że nasz blog zakwalifikował się do kolejnego etapu. 471 głosów (14-ta pozycja wg liczby głosów na całe 4017 zgłoszonych blogów!!!). Pan Marek Kamiński będzie nas czytał i oceniał... Hurrraaaa!!!!!!!! :D
Dzisiejszy dzień był naprawdę szalony. W nocy znaleźliśmy się a 6 pozycji, ale ja już czułam się wygrana. To i tak byłby wynik znacznie powyżej moich oczekiwań. Przed 12 w południe otrzymałam przykrego SMS-a: "Jaki duet wzajemnej adoracji z panią Kossowską tworzycie? Wpisami litość wzbudzacie. :) :)" z telefonu 503695902. Nie znam tego numeru, ale właściciela być może...
Trzy minuty później ogłoszenie wyników i... 4. miejsce!!!! Aga na 8.!!! Zaskoczenie  i radość!!! Ogromna radość. Odżyłam momentalnie!!! Adaś też. Przez 2 dni się nie odzywał, żeby pod wpływem moich emocji przemówić Naprawdę! Powiedział "mama". I jeszcze większa radość!!!
Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale to wszystko dzięki Wam!!!! Dziękuję Kochani!!! :D
Cudowna jest świadomość, że mamy z Adasiem tylu niezawodnych Przyjaciół wokół siebie!!!


Adaś cieszy się z tak wysokiej pozycji w rankingu BLOG ROKU 2012


Aguś ogromne gratulacje. Tak się cieszę. :)

środa, 30 stycznia 2013

...

Kochani, wiem, że chcecie wiedzieć, co u Adasia.
Lepiej, nawet wypił Nutridrinka... Za to Danka mocno osłabiona, ledwo mówi. Ciśnienie szaleje, miała dziś krwotok z nosa, ale twierdzi, że nie da się chorobie, że za parę godzin dojdzie do siebie.
Mam nadzieję...
Danusia ma przy sobie cudownego Anioła, swoją przyjaciółkę, panią Stasię, która jej dzielnie pomaga. Mówią, że są jak siostry...



Jutro o 12-tej w południe zakończy się głosowanie. Kto jeszcze nie wysłał sms-a, to bardzo proszę o głos dla Danusi i Adasia.

Treść SMS-a
A00459
[A zero zero cztery pięć dziewięć]
Wysyłamy na numer
7122


Danka bardzo prosiła o głosy dla Franiowego bloga. Bardzo chce, żeby Agnieszka wygrała ten konkurs, poniżej podaję więc info, jak głosować na Dzielnego Franka:

Treść SMS-a
A00436
[A zero zero cztery trzy sześć]
Wysyłamy na numer
7122


Ola

A MIAŁO BYĆ POZYTYWNIE

Kochani, obiecałam, że będzie pozytywnie, tylko jak mam się teraz z tej obietnicy wywiązać?
Poprzedniej nocy Adaś miał atak padaczki i bezdech. Coś zaczęło się dziać... Ja wczoraj wieczorem padłam jak mucha, nie słyszałam telefonów, nic nie było w stanie mnie ruszyć (jak nigdy!) i dziś o 5-tej nad ranem obudził mnie Adaś. Zaczął wymiotować krwią. Szczęście, że na Niego reaguję zawsze, bo by się udusił. Przełożyłam Go na bok, dostał leki i sytuację troszkę chociaż udało się opanować. Teraz zanosi się na powtórkę. Zaraz podłączę mu kroplówkę z PWE (płyn wieloelektrolitowy), żeby nie doszło do zaburzeń wodno-elektrolitowych. Dużo mocniej, niż zwykle, napinają mu się mięśnie.
Biedny jest taki po tych uspokajających lekach. Nieobecny... Zupełnie jak nie Adaś.

No ale tak to już jest z Adasiem. Jestem z tym oswojona. W sytuacjach, w których mama zdrowego dziecka szalałaby ze strachu, ja mobilizuję się i działam. Po tylu latach zwykle już wiem, co robić. Nie znaczy to, że się nie boję. Boję się o swoje dziecko... bardzo. Wiem w jakim stanie jest Adaś. Jestem realistką, ale ten strach po prostu jest częścią mojego życia.

Trzymajcie kciuki, wysyłajcie pozytywne fluidy, kto się potrafi modlić, to proszę o modlitwę...

poniedziałek, 28 stycznia 2013

KRÓTKO O EMPATII

Ostatnie dwa posty były cięższego kalibru, obiecuję to zmienić... jutro. Dziś jeszcze krótkie podsumowanie. Kilka słów dla tych szczególnie, którzy oceniają i potępiają. Którzy zamiast zrozumienia i empatii, zamiast zwykłego "jestem przy Tobie", agresywnie próbują przekonać, że to, co proponują, jest jedynie słuszne. Każdy decyduje o sobie, każdy odpowiada za te decyzje, to jest wolność każdego, a zamach na tę wolność nie jest pomocą. Chcesz pomóc..?

Nie pytaj...
kiedy widzisz łzy w oczach drugiego człowieka,
przytul, podaj dłoń i....
ciszą bądź.
Jego smutek potrzebuje czasu i...
Ciebie....
Każdy z nas pragnie najpiękniejszych uczuć ...
i takiej zwykłej ludzkiej bliskości ...
ciepła serc... ciepła słów!

......

PS.: Trwa głosowanie na Blog Roku, w którym bierzemy udział. Dzięki Waszej dobroci, wrażliwości i zrozumieniu jesteśmy na ten moment na trzeciej pozycji, za co Wam wszystkim bardzo, ale to bardzo dziękuję i PROSZĘ O JESZCZE....
Zatem telefony w dłonie!!! ;)
Treść SMS-a
A00459
[A zero zero cztery pięć dziewięć]
Wysyłamy na numer
7122


Kochani nasi Przyjaciele, startujący w BLOG ROKU 2012, tak jakoś spadli na ósmą pozycję, dlatego proszę wysyłajcie też SMS-y na blog Franiołka i Jego cudownej Mamy. Oni zasługują na to bardziej niż ja.
Treść SMS-a
A00436
[A zero zero cztery trzy sześć]
Wysyłamy na numer
7122

niedziela, 27 stycznia 2013

....MIMO WSZYSTKO I NA PRZEKÓR LOSOWI...

Dzień za dniem biegnie za szybko, wskazówki zegara poganiają nas i chcąc nie chcąc musimy za nimi podążać. Choroba rozkłada mnie na dobre, Adaś też jakiś osowiały, lewe oczko strasznie ropieje. Gronkowiec szaleje, mam nadzieję, że miód Manuka da mu radę, ale to jeszcze potrwa.
Jak już wczoraj pisałam, zawsze jak mnie choróbsko dopada, nachodzą mnie jakieś refleksje nad życiem.
Dzisiaj też chodzą mi po głowie myśli "nieuczesane" i może podzielę się nimi z Wami, tak trochę w skondensowanej formie.

Zaprosiło mnie do stołu
szare
zwykłe życie
postawiło bladą filiżankę
z herbatą bez smaku
Pij... - powiada
podsuwając gorzki cukier
Pij... bo nie masz wyboru.
Czyżby...?
Pomyślałam
i wstałam od stołu.
Wróciłam po chwili
swój dzbanek przyniosłam
Pij... - powiadam - życie
To Ja
dokonuję wyboru!!!

Tak Moi Kochani, mimo, że czasem upadam, to zawsze próbuję skutecznie odbijać się od dna psychicznego i wyciągam SWÓJ dzbanek ze SWOIM życiem, bo to JA DOKONUJĘ WYBORU!!!
...mimo wszystko i na przekór wszystkiemu.....

sobota, 26 stycznia 2013

CHOROBOWO I REFLEKSYJNIE

Rozłożyło nas. Na łopatki!!! Adulka (bo dziś mamy Adulkę) chyrla, kicha, prycha i ja też. Na dodatek dopadła mnie gorączka i tracę głos. No pozarażałam wszystkich domowników.

Wiem, że jak choruję, to smęcę, ale dopadła mnie refleksja. Jakoś tak... Rozmawiałam ze znajomą o chorym dziecku, które ma wkrótce trafić do ośrodka... Będąc w normalnej sytuacji powiedziałabym: nie oceniam, nie wypowiadam się, nie jestem w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy nie będę. Jednakże jest inaczej. Mam chore dziecko, ciężko chore, wymagające opieki 24/24. Mam mamę z zaawansowanym Alzheimerem... i wiecie, że nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby którekolwiek z Nich oddać pod opiekę ośrodka? Przysięgam... Nie dociera do mnie, że ktoś może myśleć inaczej. Że rodzic może nie podjąć próby nauczenia się opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, że może nie zrobić wszystkiego, co w jego mocy, by dziecko było w domu, wśród kochających je ludzi, tam gdzie mu najlepiej... Serce boli... Moje życie nie jest godne pozazdroszczenia, wiem o tym. Wiem, że wielu z Was płakało czytając, jak wygląda jeden dzień z naszego życia. Mimo to nie zamieniłabym się z żadnym z Was, bo gdy wracam do domu, przynosząc węgiel z piwnicy, to widzę taką radość w zachowaniu mojego Synka, jakiej Wy po tak krótkim rozstaniu z własnym dzieckiem nigdy nie doświadczycie. Podejrzewam, że Wasze dzieci nawet spędzając wakacje z dala od domu nie pragną tak bardzo Waszej obecności. I nie znaczy to wcale, że nie chciałabym, żeby Adaś był zdrowy. Często zastanawiam się, jakim byłby człowiekiem, gdyby nie to cholerne zapalenie opon mózgowych. Może byłby studentem, miałby dziewczynę... byłby ślicznym chłopcem. Jest śliczny, tylko zmaltretowany przez choroby. Kocham Go, bardzo i ta miłość nigdy, przenigdy nie pozwoli mi Go oddać. Nadal nie oceniam i nie potępiam takich decyzji, bo nie mam prawa, ale wiem też nie ma opieki lepszej od kochającej mamy, nawet jeśli ta popełnia błędy. Ja też popełniam. Być może pielęgniarki w ośrodku, trzymając się procedur, tych błędów by uniknęły, ale nie dałyby Adasiowi miłości, ciepła i poczucia bezpieczeństwa...

piątek, 25 stycznia 2013

ADAŚ - MANIPULATOR

Dawno nie pisałam o Adasiu... a z Adasia zrobił się mały cwaniaczek... O tak, dobrze przeczytaliście C W A N I A C Z E K ! Przytoczę dwa przykłady.

Przychodzi Kasia, rehabilitantka Adasia. Co robi Adaś? "Mmmm..." i zasypia natychmiast. Kasia czeka. Nie będzie pracować ze śpiącym Adasiem, ani Go budzić. Czeka i czeka, w końcu Adaś łaskawie się budzi nie ugłaskany masażem. Kasia rozpoczyna rehabilitację i masaże. Nie mija pół godziny,  jak Adaś znów oddaje się w ramiona Morfeusza, co jakiś czas łypiąc tylko, czy Jego rehabilitantka jeszcze jest, czy już sobie poszła. Jest, to dobrze, można dalej kimać.

Drugi przykład... Przychodzi Beatka, nauczycielka Adasia. Pyta: "Kim dzisiaj jesteś? Adaś, Adulka, Aduśka czy Adam?" Adaś zaczyna się głośno cieszyć przy jednej z wersji swojego imienia i już wiadomo, że tak należy się do księcia zwracać, bo inaczej się obrazi i współpracował nie będzie. Dziś na ten przykład mamy Aduśkę.

Boziu, co to będzie za rok, za dwa?  ::)

czwartek, 24 stycznia 2013

KONKURS BLOG ROKU 2012 (2)

Kochani, ruszył etap głosowania w konkursie BLOG ROKU 2012, w którym, jak wiecie bierzemy udział.
Czy wiecie, że calutki dochód z Waszych SMS-ów zostanie przeznaczony na organizację integracyjno-rehabilitacyjnych obozów dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych? Wspaniały pomysł, prawda?

Aby zagłosować na blog Adasia wyślij SMS na numer 7122 w treści podając numer bloga, czyli A00459 Koszt SMS-a to 1,23zł. Głosowanie sms-owe trwa do 31 stycznia. Można wysłać po jednym SMS-ie na blog z jednego numeru telefonu przez cały czas trwania konkursu. Zagłosować w ten sposób można na kilka  blogów. Za każdy głos będziemy ogromnie wdzięczni!!!




Terminarz Konkursu

03.01.2013 - 24.01.2013 - zgłaszanie blogów do konkursu

24.01.2013 - 31.01.2013 - nominowanie blogów (głosowanie SMS)

31.01.2013 – 14.02.2013 – nominowanie blogów  (ranking Brand24)  do wyboru Bloga Blogerów

14.02.2013- 21.02.2013- Ocena blogów przez Jury Bloga Blogerów oraz wybór Bloga Blogerów

14.02. 2013 - ogłoszenie nominacji Jury z poszczególnych kategorii tematycznych

25.02.2013 - wyświetlenie zwycięzcy  Bloga Blogerów

28.02.2013 – Gala


ŹRÓDŁO

P.S.: Gorąco namawiamy także do głosowania na naszych Przyjaciół  - Mama Dzielnego Franka pisze świetnego bloga :) 

niedziela, 20 stycznia 2013

NIESPODZIEWAJKA

Witajcie Kochani.
Dziś może trochę z innej beczki... Zima nieźle mrozi, pogoda nie rozpieszcza, słoneczka mało, dopadają nas smutki, nostalgia, chandra a nawet i gorzej, bo choroby, przeziębienia, wirusy. Od kilku dni  moimi  najlepszymi "przyjaciółmi"są  lekarstwa, ciepły koc i gorąca herbata. Ale już tak ze mną jest, że mam pozytywne nastawienie i zamiast narzekać i użalać się nad sobą zawsze zdarzy mi się coś miłego co rozgoni chmury nad moim niebem. Dzisiaj też miałam wisielczy humor, za dużo trudnych spraw, rozgoryczenie, ale przecież dla takiej optymistki jak ja, nie mógł się tak zakończyć ten dzień.
Otóż, tak przed 17-tą córka pojechała na miasto, za chwilę dźwięk domofonu, więc pewna, że to Karolina coś zapomniała otwieram drzwi wejściowe, nie sprawdzając kto tam... otwieram drzwi i ze zdumieniem widzę jakiegoś faceta całkiem mi nie znanego, który bezpardonowo mówi:
- Wiesz, ja za chwilkę wrócę, nie zamykaj...
No i poszedł sobie, ja zdumiona stoję i nic mi sensownego do głowy nie przychodzi, myślę sobie "ki diabeł, kto zacz, skąd i po co?"
Nagle facet wraca z kwiatami, czekoladkami, prezentami dla Szymka i Adasia, a ja dalej zdumiona, zgłupiała stoję i ani be, ani me, normalnie mi mowę odjęło i myślenie gdzieś wyparowało... Dopiero jak usłyszałam Jego śmiech, nagle mnie olśniło.. "O Boże, Boguś!!!" Kolega z liceum, tyle przecież rozmawiamy przez telefon, dość prężnie działa w sprawie 1% dla Adasia w swoim mieście, ale nie widzieliśmy się od czasów ukończenia liceum, a to już grubo ponad 35 lat minęło ...
Uśmialiśmy się sami z siebie, powspominaliśmy świetne czasy młodości, przy okazji Karolina dowiedziała się jakie to ze mnie było "ladaco i niezłe ziółko" w czasach licealnych, no i było super. Mój wisielczy humor i wszystkie czarne chmury na moim niebie nagle gdzieś zniknęły.
Naszły mnie wspomnienia, że piszę ten post z przerwami, a chwile zadumy przedłużyły to pisanie i nawet nie wiem kiedy północ wybiła.
Czasami dobrze tak wrócić pamięcią do lat młodości...

Beatlemania story - ile to już lat?
Gryfy gitar jeszcze lśnią, choć ekran zbladł.
Beatlemania story - wspomnień anioł stróż,
zmarszczki czasu liczy srebrny kurz...

środa, 16 stycznia 2013

POTRZEBA MATKĄ WYNALAZKU

Czasami życie zaskakuje nas nieoczekiwanymi zwrotami sytuacji i wymusza na nas działania, o których w normalnych warunkach nawet byśmy nie pomyśleli. Taka sytuacja zdarzyła się nieoczekiwanie i mi.
Otóż wczoraj wieczorem zabrakło u mnie w domu wody w związku z jakąś awarią sieci wodociągowej.
Najpierw ogarnęła mnie panika... no bo jak sobie bez wody poradzić? Niby do picia można iść do sklepu i kupić parę butelek i przeczekać awarię, ale jak ogrzać mieszkanie i to o dość dużej powierzchni kiedy potrzebny obieg wody w kaloryferach i w piecu? Bo mój piec działa na zasadzie podkowy, czy czegoś w tym rodzaju i ogrzewając wodę daje ciepło w kaloryferach. Ale i  brak ogrzewania jakoś można przecierpieć, bo na szczęście w Adasia pokoju mam piec kaflowy i jakoś sobie radzimy, bo jednak trochę ciepła daje i na inne pokoje.
Najgorzej jak sobie poradzić z "zachciankami" fizjologicznymi, czyli potrzebami w łazience. Kupować wodę i spłukiwać kibelek? Trochę za drogo. Więc wymyśliłam... "potrzeba matką wynalazku" no i wynalazłam wyjście z sytuacji. Na szczęście pomogła mi w tym przedsięwzięciu natura czyli śnieg. Zbieram więc w garnki, garnuszki, wiadra, wiadereczka puszysty biały śnieżek i podgrzewam go na kuchence gazowej, no i mam wodę do spłukiwania kibelka i spokojnie czekam na usunięcie awarii.
Proste prawda?

poniedziałek, 14 stycznia 2013

BIUROKRACJA VS. ŻYCIE

Troszkę się zapuściłam z pisaniem bloga, ale kurcze, na prawdę nie ma o czym. Wszystko jest po staremu, poza tym, że odchorowuję szpital. Adaś tez niezbyt zdrowy. Mama nie daje spać, bo myśli, że mamy czasy II Wojny Światowej. Mnie i Karoliny nie rozpoznaje już od dawna, ale jeszcze ufa i zazwyczaj się słucha.

Co ja to miałam... Jakiś czas temu, kiedy miałam sytuację mooocno kryzysową z zaspokojeniem podstawowych potrzeb mojej Rodziny, za namową kochanych LaSek popełniłam kilka wniosków, do różnych fundacji o wsparcie, czy może nawet o objęcie Adasia stałą pomocą w zakresie leczenia i żywienia, bo właśnie te wydatki nas najzwyczajniej w świecie rujnują. Dostałam odpowiedź od dwóch, bardzo znanych, oczywiście negatywną. Niestety, jak to określili, obejmują pomocą głównie dzieci i to takie dzieci, które wymagają nagłej pomocy, sfinansowania leczenia czy operacji. Jednym słowem, beneficjentem takiego wsparcia musi być dziecko, na dodatek dziecko rokujące najlepiej samodzielność i spektakularny, medialny sukces. Nie zazdroszczę rodzicom dzieci chorych na nowotwór (wiem, co przechodzą, bo moja wnusia Kasandra zmarła na tę chorobę), czy serduszko... broń Boże, ale czuję, że Adaś jest poza jakimś marginesem. Dla wielu ludzi niewart jest tego, by w Jego sprawie kiwnąć palcem. Czy Jego życie jest mniej warte?
Kolejnym argumentem jest nasz dochód, jako rodziny, który przekracza 500 zł/ osobę, więc generalnie powinno nam starczać, tylko, że tak zapytam, na co? Nikogo nie interesuje, że wydatki mamy przeogromne. Znacznie większe, niż przeciętna rodzina. Dobrze, że mam Was. Wy nie spychacie nas poza margines, widzicie w moim Adasiu człowieka. Dostrzegacie problemy i dzielicie się tym, co macie. Niekiedy jest to pomoc rzeczowa, niekiedy dobre słowo. Wszystko równie ważne. Za to Wam ogromnie dziękuję.

Dobra, wypłakałam się Wam, a teraz czas wziąć się w garść. Od mniej więcej tygodnia chodzi mi po głowie stworzenie niewielkiej chociaż organizacji (w jakiej formie, tego jeszcze do końca nie wiem), która załata tę lukę stworzoną przez fundacje. Ta łata nie będzie dziełem na miarę medialnych sukcesów rzeczonych fundacji. O nie! Ale może dzięki temu ktoś nie będzie głodował, ktoś inny będzie mógł opłacić nierefundowane badania, czy wyjazd do CZD. Nie jest to pomysł do natychmiastowej realizacji, bo mimo wszystko wymaga czasu. Na razie kiełkuje. Co Wy na to? Nie powiem, liczę na Was.

czwartek, 10 stycznia 2013

KONKURS BLOG ROKU 2012

Kochani, zdecydowałam o udziale naszego bloga w konkursie na BLOG ROKU 2012 (link w lewym górnym marginesie). Zdaję sobie sprawę, ze teraz wielu z Was puka się w czoło, bo przecież ten blog jest stosunkowo młody, świeży i nie istniał przez caluśki ubiegły rok. No tak, powiem Wam, myślałam o tym i wiem, że szans na wygraną nie mamy. No nie mamy i już, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Ale dałam szansę szerszej publiczności na zapoznanie się z historią mojego Syna i całej naszej Rodziny. Dlatego ogromnie proszę Was o głosy i o przekazywanie informacji Waszym znajomym, coby wstydu nie było, jak nie dostaniemy żadnego głosu. ;) Głosowanie esemesowe będzie trwało od 24.01 do 31.01 b.r. Na razie otrzymaliśmy jakiś kod, ale po co, na co i dlaczego, nie wiem. Jak tylko dowiem się o sposobie głosowania, natychmiast Was o tym poinformuję.
Pozdrawiam Was cieplutko.






P.S.: Adaśko w normie. Nic wielkiego się nie dzieje. Czasami wymioty, ale to taki standardzik. Ostatnimi czasy pod wpływem masażów i rehabilitacji zasypia. Robi mu się błogo i po prostu sobie odpływa. Ze mną ciut lepiej, ale ból w klatce piersiowej trzyma. Pewnie serducho plus dyskopatia.

niedziela, 6 stycznia 2013

SŁABIZNA

To nadal ja, Ola. Dana pewnie wkrótce coś skrobnie, bo ogólnie rzecz biorąc jest lepiej. Szczegółowo natomiast Danka nadal w nie najlepszej kondycji, chociaż przedwczoraj (pewnie po ciężkich pertraktacjach) powróciła do swoich Szkodników. Chora, bo obcy klimat jej zdecydowanie nie służy. Twierdzi uparcie, że w szpitalu by umarła... z tęsknoty za Adasiem i ciężką pracą pewnie.
Aktualnie jest troszkę lepiej, ale Dana nadal ledwo się na nogach trzyma, kiedy nie ma Karoliny, bo jak Karolina jest, to nawet nie ma szansy ruszyć się z łóżka. I skoro Adaśko ma się całkiem całkiem, to wg Karoliny (i wszystkich życzliwych wokół), Danka powinna odsypiać i odpoczywać. No ale wiadomo, jak to z Danką jest, więc Karolina zażartowała, że będzie Ją lać (nawet Dana dostała dziś prztyczka w ucho).
Szczerze pisząc uwielbiam klimat rozmów między Danką, a Karoliną. Oto dzisiejszy dialog, który wywołał mój nieopanowany rechot::
D.: Andzia nie podnoś na matkę ręki, bo Ci uschnie!!!
K.: Nie szkodzi, mam drugą!!!
Dana twierdzi, że Karolina to hetera. ;) I tak jest między nimi zawsze. Za sobą w ogień by wskoczyły, mają przeogromne poczucie humoru, podobne złośliwe charakterki i traktują się zdecydowanie po partnersku. Pewnie to dodaje im siły w trudach codzienności.
Pozdrowienia dziewczyny z Adasiowego poletka. :*

czwartek, 3 stycznia 2013

1% DLA ADASIA

Kochani, jak wiecie, Danka zaniemogła. Dziś więc ja napiszę za Nią - ja, czyli Ola. Nie wiadomo, jak szybko Adasiowa Mama zasiądzie przed ekranem komputera... no, nie będziemy czekać, chociaż jak Ją znam, nie da się za długo trzymać w szpitalu.
Chciałam Was w imieniu Adama (który przecież sam nie poprosi) i Danki prosić o1% Waszego podatku dla Adasia. Danusia wielokrotnie pisała, że chorobą Adulki wiążą się ogromne koszta, pisała jakie, nie będę Jej dublować. Prawda jest taka, że także Ona wymaga leczenia. Nie może go sobie odmawiać, żeby utrzymać przy życiu Adasia. Nie może, bo kto zajmie się Synem, jeśli Jej stan nadal będzie się pogarszał? Kto zna Adasia lepiej od Niej? Kto wie, jak szybko, nie czekając na pogotowie, zareagować na bezdech? Kto wreszcie będzie wykonywał przy Adasiu czynności niezbędne, a dla większości ludzi niewyobrażalne, jak opróżnianie Jego jelit z zawartości (tak tak, Adaś nie ma perystaltyki jelit i trzeba je opróżniać), bo to właśnie robi Danka. I robi to z ogromną miłością, bez obrzydzenia i w taki sposób, żeby zadać swojemu Synkowi jak najmniej bólu w trakcie tych nieprzyjemnych zabiegów. Danka nie może w tej całej sytuacji nie myśleć o sobie, a o sobie przestaje myśleć, gdy po zakupie tego, co najpotrzebniejsze dla Adasia, nie zostaje nic. Potrafi nie jeść z tego powodu. Teraz, dzięki ogromnej pomocy, którą otrzymała w okolicy Świąt Bożego Narodzenia, czuje się bezpiecznie. Ma zapas jedzenia, miodu Manuka dla Adasia i nie tylko. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że to na długo nie wystarczy i za jakiś czas, jeśli zapomnicie o tej Rodzinie, sytuacja się może powtórzyć.
Pamiętajcie więc o Adasiu szczególnie przy wypełnianiu zeznania podatkowego. Środki w ten sposób pozyskane zostaną przeznaczone na zakup najpotrzebniejszych Adasiowi leków, zapewnienie mu specjalnego żywienia, środków higienicznych oraz zaspokojenie potrzeb bytowych.
Instrukcję wypełniania rubryki "wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego" znajdziecie na apelach:





Za każdą pomoc, pamięć, dobre słowo, czy przekazanie informacji dalej serdeczne dzięki!!!

Dzwoniła Danka. Wczoraj tachykardia przekraczała 150, do tego częstoskurcz komorowy i bardzo wysokie ciśnienie. Był stan przedzawałowy i jednoczesne zagrożenie wylewem. Gdyby nie szybka reakcja byłoby po Niej. Do tego ma przemieszczenie kręgu w odcinku piersiowym, które uciska okolice serducha.
Danusię dziś może wypuszczą z OIOM-u i obiecali, że postarają się ją doprowadzić do stanu używalności do soboty, co by mogła w domu dochodzić do siebie. Ma mieć przydzieloną pielęgniarkę środowiskową, która będzie przychodzić codziennie.
Nadal jest słaba, ale mówi, że nie może już wyleżeć i to zwilża usta pacjentom na OIOM-ie, to skręca kroplówki i zbiera baty od personelu. Cała Danka. ;)