poniedziałek, 31 grudnia 2012

NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA NOWOROCZNE!!!!

Dzisiaj szczególny Wieczór - SYLWESTROWY, więc nic już pisać o Nas nie będę.
Chcę po prostu złożyć Wam wszystkim, odwiedzającym Nasz blog, serdeczne życzenia na nadchodzący NOWY 2013 ROK.

Już historią są te Święta,
wiele chwil z nich zapamiętam,
bo rodzinne one były,
serce moje ucieszyły.
A więc Święta mamy z głowy
wkrótce będzie Roczek Nowy,
niechaj będzie dla nas zdrowy,
dzielić szczęściem wciąż gotowy.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełnienia marzeń, również tych głęboko ukrytych. 
Znalezienia skrawka nieba i bliskiego serca, które będzie to niebo z Tobą dzielić. Niech ten rok nada życiu nowych smaków i radości dnia codziennego.
Wiele radości i miłości, sukcesów i pomyślności, niech Wam zdrowie dopisuje i niczego nie brakuje w NOWYM 2013 ROKU !!!!

POZDRAWIAM SERDECZNIE.

niedziela, 30 grudnia 2012

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO...

Upłynęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu, ale też i dużo się u Nas działo, a niestety doba dla Mnie trocha za krótko trwa. Coś mi się wydaje, że wraz z końcem roku to i ona się kurczy. Już parę razy zasiadałam do laptopa, by popełnić jakiego posta, ale nim zebrałam myśli, to zawsze coś się takiego wydarzyło, co przerwało wątek i wpisu nie zrobiłam. Przeważnie Adaś coś 'wymodził" - albo się denerwował, albo atak padaczki, albo bezdech, albo wymioty - i już potem  traciłam wątek, albo już byłam tak zmęczona, że nie miałam ani sił, ani chęci do czegokolwiek.
Święta upłynęły w atmosferze dziękczynnej i mimo problemów zdrowotnych naszej Gromadki, wręcz radosnym nastroju. Ja jestem szczęśliwa, że jest jakaś stabilizacja, że czuć u nas magię tych Świąt, dzięki dobroci  Naszych Aniołów, mało, że nie fruwałam pod sufitem, czyli dość wysoko nad ziemią, bo mieszkania nasze mają 4 m wysokości, jak to na Dworcu PKP. Było ciepło, przytulnie i radośnie, mimo, że Adaś wymiotował, że na zastrzykach, kroplówkach, ale jednak z poczuciem bezpieczeństwa i słodkiej błogości.
Nie pamiętam, aby kiedykolwiek od wielu, wielu lat, przynajmniej od śmierci mojego męża, było u Nas tak cudownie, tak naprawdę ŚWIĄTECZNIE.
W czwartek po świętach odebrałam wyniki badań Adasia i mojej mamy i znowu miłe zaskoczenie, bo zarówno u mamy, jak i u Młodego, wszystko w jak najlepszym porządku, i hemoglobina, i elektrolity, i próby wątrobowe, i cała biochemia w granicach normy. W piątek była lekarka z Hospicjum, wynikami była zachwycona, strasznie mnie chwaliła, za moje starania w tej materii, aby te moje domowe Choruszki, były w dobrej formie, natomiast dostało mi się "pater noster", że nie dbam o siebie, że zapominam o sobie, że też jestem chora itd. itp..., ale co tam... ja zaraz się lepiej poczułam, że wyniki badań moich  Podopiecznych w miarę o.k.! I to jest balsam na wszystkie moje dolegliwości.
Jest w miarę o.k., mimo, że jest 4-ta nad ranem, a ja jeszcze nie zmrużyłam oka, bo Adaś jest po ataku i noc spędzam na czuwaniu przy Nim.
Miłej i wspaniałej niedzieli  - ostatniej w tym 2012 roku - życzę wszystkim Naszym Aniołom i odwiedzającym Nasz blog. POZDRAWIAM SERDECZNIE.

niedziela, 23 grudnia 2012

CZAS REFLEKSJI... ŚWIĄTECZNIE I IMIENINOWO

Na zdjęciu vice burmistrz p.Marian Szyiński i p.Katarzyna Janicka Dyrektor Opieki Społecznej.
Święta już za progiem, choinki pięknie przystrojone, gdzie nie spojrzysz migocą lampki i ozdoby, a i u nas w tym roku, mimo problemów zdrowotnych całej naszej gromadki, te Święta nareszcie będą radosne. Zawdzięczam to Wam kochane Anioły, Waszym Cudownym Wielkim Serduchom. Dzięki Wam zasiądziemy do Wigilijnej Kolacji z uśmiechem i radością, będziemy śpiewać kolędy i łamiąc się opłatkiem wspominać Naszych kochanych Aniołów, dzięki którym ten Świąteczny Czas jest dla Nas pełen magii i cudów, bo cudem jest to, co się u nas wydarzyło przez miniony tydzień. Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że tylu wspaniałych Ludzi Dobrej Woli jest wokół Nas... Jeszcze tydzień temu zadręczałam się, że nie mam czym napalić, a do końca miesiąca daleko, bo pieniądze z ZUS-u dostaję w ostatnim dniu miesiąca, za ostatnie pieniądze zamiast opału kupiłam Miód Manuka dla Adasia i nagle, ni stąd ni zowąd, w najmniej oczekiwanym momencie z pomocą przyszli Księża i Proboszcz naszej Parafii przywożąc nam tonę węgla, potem przyszła paczka od Marzycielskiej Poczty z żywnością i nie tylko, potem następna z Miodem Manuka i jeszcze jedna MEGA PACZKA od Anioła, który pragnie pozostać anonimowy, z Fundacji Adasia telefon, że są wpływy na subkonto, wielu Dobrych Serduszek wsparło nas w potrzebie,p.Karolina przysłała Adasiowi prezenty i piękną kartkę świąteczną z życzeniami , od kochanej Irenki też dostaliśmy prezent i życzenia, wczoraj kurier przywiózł paczkę od p. Ani z Karpacza z Nutrisonem, Nutridrinkami i specjalnymi zupkami z Nutricji dla Adasia i od anonimowego Anioła z L.A. z miodem Manuka i eukaliptusowym oraz prezentami pod choinkę. Nasi Przyjaciele znani i nieznani, otoczyli Nas SWOJĄ DOBROCIĄ i jesteśmy szczęśliwi, nareszcie starczy na potrzeby Adasia, na rachunki, na to, żeby na Stole Wigilijnym pojawiły się tradycyjne potrawy i ciasto Karolina upiekła...
Także nasze lokalne Władze, w osobach: Burmistrza Kłobucka p. Krzysztofa Nowaka i vice Burmistrza p. Mariana Szyińskiego oraz  Pani Dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej - Katarzyna Janicka , przyszli, jak co roku zresztą, z prezentem dla Adasia. Burmistrz co roku odwiedza Adasia ze Światełkiem Betlejemskim i Urwis dostaje od Władz Miasta i Gminy Kłobuck oraz GOPS-u  Prezent Imieninowy, bo w Wigilię ma Adaś imieniny. W tym roku dostał SUPER PREZENT - KEYBORD i teraz codziennie namiętnie słucha muzyki w swoim wykonaniu, tzn. paluszkami naciska klawisze i  jak potrafi, tak gra, a ile ma w tym uciechy, to nie sposób tu opisać.Oprócz instrumentu dostał jeszcze Swoje jedzonko, czyli Ensure i Nutridrinki.
Trochę się rozpisałam, ale człowiek sam nie może być szczęśliwy, potrzebuje dzielić się szczęściem z innym, więc i ja chciałam, byście poczuli choć cząstkę tego, co czuję ja. :D
Na koniec chcę jeszcze złożyć Wam serdeczne życzenia Świąteczne.

W tym Dniu radosnym, oczekiwanym,
gdzie gasną spory, goją się rany,
Niech mały Jezus w sercach zagości.
Życzę Wam zdrowia, życzę miłości,
szczerości duszy, zapachu ciasta,
przyjaźni, która jak miłość wzrasta,
kochanej twarzy, co rano budzi
i wokół samych życzliwych Ludzi.

WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI
Dziś o 18.30 zawitał do nas Mikołaj z Norwegii i dzięki pomocy Dobrych Aniołów nawiózł pod choinkę cudownych prezentów co nie miara... Mam prawdziwego karpia i łososia!!! ...i nie tylko... jestem w szoku!!!
Dziękuję Mikołajom, Aniołom i Elfom i wszystkim Ludziom o Wielkich Sercach.
JESTEŚCIE CUDOWNI !!!!
Czym ja sobie zasłużyłam na tyle dobroci?
Bardzo Was wszystkich kocham!!! :D
SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ!!!!

czwartek, 20 grudnia 2012

A TU WOKÓŁ NAS SAME ANIOŁY...

W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że tyle Osób zechce nam pomóc! W najśmielszych marzeniach... Nigdy nie przypuszczałam, że tylu Ludzi, którzy przecież przed Świętami  mają swoje sprawy, swoje zmartwienia, znajdzie czas i chęci by przystanąć, poznać nasz los i pomóc. Wczoraj cały dzień beczałam ze wzruszenia. Przepraszam Aguś, że nie zadzwoniłam, ale nie potrafiłabym wydusić z siebie słowa... Jeszcze na dodatek zebrało mi się na wspominki, jaką to miałam "wystawną" Kolację Wigilijną w ubiegłym roku... eh... Gdyby nie paczka od pewnego Anioła, siedziałabym przy opłatku i kartoflach (nawet na chleb nie miałam, bo wszystko poszło na Adasiowy wózek), a tak, choć śledzie do tego miałam...
Kochani, jesteście prawdziwymi Aniołami, nawet chyba nie potrafię Was teraz wszystkich wymienić. Aguś, Mirku, Ewo, Jarku, Kiniu, p. Kasiu, p. Basiu, p. Anno, p. Małgosiu, p. Wiesławie, p. Agnieszko W., p. Moniko, p. Eleonoro, p. Izabelo, p. Tereso, p. Agnieszko D., p. Agnieszko K. z Ruśca, p. Magdaleno, p. Agnieszko K. z Tych, p. Piotrze, p. Urszulo, p. Elżbieto G., p. Iwono, p. Sylwio, p. Paulino, p. Elżbieto S. wszyscy, którzy pomagaliście udostępniając, informując znajomych, umieszczając apele na swoich poletkach przeogromne dzięki. Będę Wam wdzięczna do końca życia. Nigdy nie zaznałam tyle dobra. Czuję się bezpiecznie, mam co jeść, na subkonto wpływają pieniążki, więc mam na miód i inne pilne Adasiowe potrzeby... pewnie z tego poczucia bezpieczeństwa i nadmiaru emocji w ciągu ostatnich dni, dziś przespałam ciurkiem calutką noc. Zwykle śpię jakieś 2,5 godziny, a tu dzisiejszej nocy zasnęłam na 9 godzin i nic nie było w stanie mnie ruszyć. Chyba sam Pan Bóg czuwał nad Adasiem i resztą Szkodników, że nic się nie stało, bo ja spałam jak zabita.

niedziela, 16 grudnia 2012

O POMAGANIU

Kochani, jak widzicie, w lewym marginesie pojawił się apel o pomoc, tym razem nie dla nas. Wczoraj przeczytałam posta Ani, cudownej mamy trójki dzieci, w tym chorej Cysi i od tej pory nie mogę przestać myśleć, jak mogę im pomóc. W końcu sama potrzebuję pomocy i wciąż o nią proszę, i gdyby nie dobroć Ludzi  niejednokrotnie nie wiem, jak ta cała nasza sytuacja by się zakończyła. Wiele zatem nie mogę, ale mogę Was, Czytelników tego bloga doprowadzić do bloga Ani i mogę prosić, byście nie pozostawili ich bez pomocy. Jeśli macie takie możliwości, to wspomóżcie tę Rodzinę choć drobną wpłatą, jeśli nie, przekażcie informację dalej via internet, czy tak zwaną pocztą pantoflową, tak jak to czynicie w naszym przypadku.
Wiem, że zbliżają się Święta, że jest to czas, w którym mamy mało czasu i ogrom wydatków, tym bardziej dziękuję tym, którzy jednak przystanęli i pomogli. Na subkoncie Adasia zaczęły się w ubiegłym tygodniu pojawiać pierwsze, po naszym apelu, wpłaty. Mamy pierwsze 30 zł. Dziękuję za deklaracje pomocy, dziękuję Tobie Kinia, za umieszczenie informacji o nas na Twoim blogu, Tobie Aga, za zmobilizowanie znajomych (jak zwykle), umieszczenie apelu na fanpage'u Frania (a Francyś ma fanów wielu) i za to, co planujesz . Dziękuję za udostępnianie apelu znajomym, za zapraszanie ich do wydarzenia, za lajki i kliki "fajne" na NK, za wszelkie formy pomocy. Ajlawiu! Mam nadzieję, że powolutku uzbieramy na miód i że Ania, Filip, Cysia i Tomaszek będą mieli radosne Święta, bo nie zabraknie im żywności, ani choć drobnych podarunków dla dzieciaczków pod choinką. ;)

czwartek, 13 grudnia 2012

13-TEGO... NAWET W GRUDNIU JEST WIOSNA...

U nas  toczy się walka o zdrowie Adasia. Dzięki Dobrym Mikołajom zakupiłam 2 słoiczki miodu Manuka i widać poprawę. Adaś już tak nie cierpi, tylko trochę leniwy się zrobił i nie chce za bardzo rozmawiać, ani rozrabiać jak przedtem. Jednak mam nadzieję, że powoli  wróci mu dobry humorek .
Oby tylko udało się zgromadzić pieniążki na miód i zapewnić Adasiowi ciągłość kuracji chociaż przez pół roku, co mnie przeraża z racji kosztów.
Ale są i dobre chwile...
Spotkała nas wspaniała niespodzianka, a jej sprawcą jest ks. Proboszcz Parafii p.w. św. Marcina w Kłobucku. Otóż wczoraj ks. Grzegorz z tej parafii wpadł do nas z wizytą i z wiadomością, że ks. Proboszcz zakupił dla nas tonę węgla no i dzisiaj pan ze składu  ten węgiel nam przywiózł.
 Nawet nie macie pojęcia, jak jestem wdzięczna Bogu za tych ziemskich Aniołów, którzy w największej potrzebie są z Nami i wspierają  nas czynem, słowem i swoją obecnością.

Proszę udostępniajcie swoim znajomym apel o pomoc dla Adasia. Może ktoś będzie w stanie wspomóc zakup miodu i specjalne odżywianie Adasia.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję Ludziom Dobrej Woli o Wielkich Sercach, wrażliwych na cierpienie.

wtorek, 11 grudnia 2012

WALCZYMY Z GRONKOWCEM

Adaś jest mocno zmęczony chorobą, Jego cera zrobiła się ziemista. Martwię się, co to dalej będzie.
Ale mam też dobre wieści. Kochani, miód znów pomógł. Jest wyraźna poprawa, którą zauważyła nie tylko lekarka, ale ja też ją widzę. Jest zdecydowanie mniej wydzieliny, a więc są szanse, że uda się tę bitwę z gronkowcem wygrać bez antybiotyku. Niestety zapasów miodu, które zamówiłam, przy obecnym dawkowaniu starczy mi zaledwie na 2,5 tygodnia. Co dalej? Nie wiem. Nie mam środków na zakup miodu Manuka. Wszystko co miałam wydałam na te zapasy i na rachunki...

sobota, 8 grudnia 2012

WYDARZENIE NA FB

Ponieważ Adam, jak już wiecie, pilnie potrzebuje bardzo drogiego specyfiku - miodu Manuka, utworzyliśmy wydarzenie na  facebooku.
Jeśli chcecie pomóc, dołączcie i zaproście swoich znajomych. Może dzięki temu znajdą się osoby, które będą w stanie Adasia wspomóc finansowo.
Miód kupowałam od:
Propharma Sp. z o.o.
ul. Kierbedzia 4
00-728 Warszawa, Polska
tel.: +48 22 266 84 99
www.pro-pharma.pl

Był to MGO 400, chociaż przyznam, że najlepszy dla Adasia byłby 550, no ale ten jest okropnie drogi, a i 400 się sprawdził. Właściciele Firmy okazali się Ludźmi Wielkiego Serca, zdecydowali wówczas o sprezentowaniu Adasiowi kilku słoików, za co do tej pory jestem Im ogromnie wdzięczna. Wcześniej otrzymałam także kilka słoików od Dobrych Ludzi z Niemiec, Norwegii i z Polski. Ten zapas niestety się kończy...
Adaś potrzebuje pilnie miodu Manuka. Uaktywnił się gronkowiec, a chłopiec nie może przyjmować antybiotyków. Miód pomagał mu do tej pory na helicobacter i gronkowca, niestety, przez wzgląd na koszty takiej terapii, trzeba było zmniejszyć dawki, no i taki efekt. Leczenie i dieta Adasia są bardzo kosztowne, do tego dojdzie miód w sporych ilościach i dodatkowy koszt 600 zł/ m-c.
Proszę o udostępnianie tej informacji, może ktoś z Waszych znajomych będzie w stanie pomóc.

piątek, 7 grudnia 2012

GRONKOWIEC

No i jednak gronkowiec dał o sobie znać. Ponieważ Adaś ze względu na problemy z krzepliwością krwi nie może przyjmować antybiotyków, bo te zmieniają wartości płytek, dostał syrop Fluconazole i lekarka zaleciła podawanie mu większej ilości miodu Manuka, tj. 3 razy dziennie po 2 łyżeczki. Koszt jest ogromny, bo przy takim dawkowaniu musimy liczyć się z wydatkami w granicach 600 zł/ m-c. Jeśli ktoś z Was może nam w jakikolwiek sposób pomóc, to bardzo bardzo proszę. Będę ogromnie wdzięczna.

U Adasia był dziś Mikołaj z Hospicjum. Młody bardzo się cieszył. Dostał paczkę, a w niej obiadki BoboVita, wysokoenergetyczne preparaty spożywcze, środki do mycia i pielęgnacji ciała. I Szymuś dostał misia... Było świetnie, uroczyście, a jednocześnie tak miło i serdecznie. Dziękuję sprawcom całego zamieszania. jesteście cudowni!

czwartek, 6 grudnia 2012

MIÓD MANUKA

Adaś od wczoraj był jakiś nieswój. Podałam mu leki przeciwbólowe, przeciwwymiotne, uspokajające. Wypiłam cappuccino, bo zapowiadała się ciężka noc... No i w nocy pojawiły się wymioty. Coś tam zalegało w żołądku Adasia. Od wczoraj też wydzieliny z układu pokarmowego mocno Adamowi zgęstniały, co znaczy, że albo gronkowiec albo helicobacter się uaktywnił. Jutro będzie lekarka z hospicjum, może coś na to poradzi.
I niech mi ktoś powie, że to cudowne działanie na układ pokarmowy miodu Manuka, to pic na wodę fotomontaż. Już od dłuższego czasu mieliśmy spokój. Na prawdę długo gronkowiec i helicobacter były uśpione. Od kilku tygodni, jako że zapasy nam się kończyły, zaczęłam oszczędzać, podając specyfik Adasiowi w znikomych ilościach. No i taki efekt. Trudno, będą musiały znaleźć się środki na zakup miodu.

wtorek, 4 grudnia 2012

JEST CIĘŻKO

Adaś znów w nocy miał bezdech. Ciężko było. Dopiero pielęgniarka środowiskowa Agnieszka postawiła Go troszkę "na nogi".
U mamy niestety choroba postępuje. Jest jak dziecko, nie można jej przetłumaczyć, że teraz nie mogę jej pomóc, bo robię coś innego, a że się źle czuję, to już w ogóle. Herbata jest za mało słodka, po czterech tabletkach słodziku (cukru nie może używać), wieczorem kilka razy ścielę jej łóżko, bo np. wyjmie kołdrę z poszewki i przychodzi, mówiąc: "Ktoś mi rozkopał łóżko", że nie wspomnę o innych atrakcjach, czasami czuję się bezsilna...
Moje serce coś wariuje, boli, na dodatek ciągle jestem na Dexavenie, bo mam duszności. Będę zmuszona jednak na troszkę położyć się do szpitala, porobić jakieś badania, bo tak dalej być nie może.
No i martwię się o Szymka. Karolina pojechała dziś z małym na laser. Szymuś ma naczyniaka limfatycznego o guzowatej strukturze na udzie i jest poddawany miejscowej krio- i laseroterapii. Niestety naczyniak zamiast się kurczyć powiększa się. Nie jest to na szczęście nic onkologicznego. No mimo wszystko bardzo wnusiowi przeszkadza, bo brzdąc jest bardzo żywiołowy. Miejmy nadzieję, że terapie w końcu zaczną przynosić spodziewane efekty i zmiany znikną.

Dziękuję za przemiłe komentarze, które piszecie po opublikowaniu zawartości zakładki: "Jeden dzień z naszego życia". Nawet nie wiecie, jak wiele dla mnie znaczą słowa Waszego uznania. To dla mnie normalne życie. Już nie pamiętam innego. Czuję się trochę speszona tymi pochwałami, ale to naprawdę bardzo miłe.

poniedziałek, 26 listopada 2012

BĄDŹ ŚWIĘTYM MIKOŁAJEM DLA ADASIA

Kochani już powoli zbliżają się Święta i Mikołaje wyruszają aby obdarować grzeczne dzieci prezentami.
Może znajdzie się Mikołaj, który zdecyduje, w tym świątecznym czasie o przekazaniu Adasiowi swojego 1%, ktoś inny może udostępni na swojej tablicy Adasiowe banerki, pomoże z dystrybucją apeli, a może ktoś zechce być takim Mikołajem w sensie dosłownym...


W imieniu Adasia proszę Cię Mikołaju nie zapomnij o Nim, Adaś naprawdę zasłużył na podarunek, bo swym cudownym uśmiechem rozpromienia Nasze trudne życie. Od paru dni, kiedy ja się źle czuję promienny uśmiech Adasia i Jego nie zamykająca się od gadulstwa gębula, daje mi siłę i ochotę do walki o Niego, siebie i do pokonywania  trudów codziennego życia.
Pozdrawiam cieplutko wszystkich życząc jednocześnie i Małym i Dużym Bogatych Mikołajów.

czwartek, 22 listopada 2012

DNI PEŁNE ATRAKCJI

3 dni temu ciśnienie zaczęło mi znowu płatać figle. Od tej pory jestem w kiepskiej formie, za to Adaś i mama wręcz przeciwnie. Mama zaserwowała mi nie lada atrakcję w postaci ucieczki z domu, a Adaś do dzisiejszego dnia był rozbrykany jak nie wiem. Dziś się wyciszył troszkę, uspokoił. Może to przez pogodę.
Jak się pozbieram, to napiszę więcej.

sobota, 17 listopada 2012

ADAŚ ROZRABIAKA...

U nas nareszcie trochę wytchnienia. Rano jeszcze trochę ostrożnie Adaś dawkował swoje emocje, był zaborczy, chciał żeby do niego mówić, śpiewać z nim i nawet podczas karmienia chichotał i coś tam mruczał pod nosem, a minkę miał tak słodką, że aż miło było patrzeć na Niego. Podczas wieczornej toalety Adaś "rozkręcił" się na dobre i to do tego stopnia, że umycie mu ząbków to było nie lada wyzwanie, po prostu śmiał się "do rozpuku" i do tej pory buzia Mu się nie zamyka. Jak nie odpowiadam na Jego zaczepki to głośno woła "mamo! mamo!..." i to tak krzyczy ,że moja mama jest obrażona, bo nie może zasnąć.
Tłumaczę Mojemu Gadule, że zaraz północ i czas na sen, ale im bardziej Mu tłumaczę to tym bardziej to moje tłumaczenie Go rozbawia i chichocze jeszcze głośniej. Nie mam pojęcia kiedy Mu się to znudzi, ale podejrzewam, znając Jego możliwości, że może to jeszcze troszkę potrwać, więc życzę dobrej nocy wszystkim czytelnikom naszego bloga.
Pozdrawiam serdecznie.

piątek, 16 listopada 2012

BLOGOWA ZABAWA, CZYLI PODEJMUJĘ WYZWANIE ;)

Aga - Franiołkowa Mama nominowała nasz blog do blogowej zabawy. 
Podejmuję wyzwanie, ale odpowiem sama (proszę o zrozumienie, Adaś nie jest dziś chętny do współpracy).

 Pytania:  

1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Zdrowie Adasia 

 2. Jaki jest Twój ukochany smak?
Waniliowy  

3. Czy masz jakąś ukochaną rzecz?
Ponczo od Danusi Smugalla ;)  

4. Co Cię doprowadza do pasji?
Kłamstwo i obłuda  

 5. Z czego śmiejesz się najczęściej?
Z moich szkodników domowych (Szymka, Karoliny, kota Baśki, psa Fiony) 

 6. Jaka jest najmniejsza najcenniejsza rzecz dla Ciebie?
Karta bankomatowa ;)  

7. Jakie najdziwniejsze pytanie w życiu zostało Ci zadane?
 Czemu nie oddam Adasia do DPS-u, tylko się męczę
   
8. Co nadaje sens Twojemu życiu?
Adaś i reszta inwentarza  

9. Co jest dla Ciebie synonimem chaosu?
Szymek i reszta szkodników w akcji :D  

10. Jaka jest Twoja ulubiona część garderoby?
Spodnie  

11. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Lalka - Bolesława Prusa  

A z Adasiem dzisiaj lepiej. Wczoraj było źle, atak padaczki, bezdech, dostał lek na morfinie Doreta. Całą noc go pilnowaliśmy i dzisiejszy poranek wreszcie przyniósł poprawę. Teraz Adaś jest uśmiechnięty i nawet chętny do rozmowy.
 
 

wtorek, 13 listopada 2012

NADPOBUDLIWOŚĆ

Nie pisałam, bo ostatnio Adaś jest bardzo absorbujący. Rano dopóki wszyscy są przy nim, ja, nauczycielka, rehabilitantka, Karolina, jest wszystko ok., jest uchachany, śpiewa, gada. Kiedy wszyscy się rozejdą, a ja muszę odejść do innych obowiązków, rzuca się na łóżku, uderza rękami o barierki, obraża się na mnie, nie odzywa się, dostaje napadów padaczki, bezdechów. Adaś ubzdurał sobie normalnie, że jest pępkiem świata. ;)
Poza tym szyja nadal pogrubiona, równa z brodą, Adaś jakoś tak dziwnie się poci i wypryszczyło Go jak nastolatka. Chyba trza porobić kompleksówkę z tarczycą włącznie.

Kochani, byłoby mi bardzo miło, gdybyście zechcieli komentować, podjąć dialog ze mną. Jakoś tak łatwiej pisać mi do Ludzi z krwi i kości, niż pisząc, wierzyć, że może ktoś czyta, więc jeszcze raz pięknie proszę... :* A tym, którzy popełniają komentarze, serdeczne dzięki. Nawet nie wiecie, jak bardzo podnoszą mnie na duchu, dodają sił...

czwartek, 8 listopada 2012

JEST DUŻA POPRAWA

Dzień minął dość spokojnie, Adaś jak nigdy dotąd ignorował dzisiaj rehabilitantkę, po prostu podczas masażu zasnął sobie i tyle... cały nasz Adaś, nieprzewidywalny jak pogoda.
Jest już o wiele lepiej, gorączka ustąpiła, ale Adaś jeszcze ostrożnie dawkuje swoje emocje, jest wyciszony, spokojny, nie denerwuje się , zaczyna powoli jeść i myślę ,że do niedzieli "wróci" dawny radosny ADAŚ ROZRABIAKA.
Jestem trochę zmęczona, ale szczęśliwa, że i tym razem wyprowadziliśmy Adasia, że kolejny raz sobie poradziłam.Oby jak najdłużej udało się utrzymać Adasia bez wymiotów i sensacji gorączkowych.
Pozdrawiam naszych blogowych Gości.

wtorek, 6 listopada 2012

ADAŚ DZIELNIE WALCZY !!!

Adaś dalej trochę wyciszony, nie ma ochoty na rozmowę, nie chce się uśmiechać, leży cichutko, jakiś taki nieobecny. Dalej daję mu zastrzyki, bo z jedzeniem jeszcze problem, jak by się bał, że jak będzie jadł to pojawią się wymioty. Pije Nutridrinki, więc wartości odżywcze ma dostarczane, chociaż udało mi się również przemycić Mu ok.200 ml jedzonka - przez cały dzień (!!!) - i nie wymiotował. To oznacza, że powoli organizm wraca do normy... czyli DAŁAM RADĘ. ;)
Chyba dzisiaj nareszcie się trochę zdrzemnę, bo już chodzę jak lunatyk.
Pozdrawiamy serdecznie odwiedzających nasz blog.

poniedziałek, 5 listopada 2012

...

Maleństwo jest dziś takie nieobecne. Nic nie mówi. Nasz kot - Baśka, jak zwykle, gdy z Adasiem jest kiepsko, nie odstępuje swojego Pana na krok. Kładzie się na łóżku i dogrzewa Go. Mądry zwierzak.
Dziś byli u nas z Hospicjum, Adam dostał zastrzyki: B12, Decaldol (uspokajający i silnie p/wymiotny) i Cyclonamine (p/krwotoczny) . Może się uda bez szpitala. W sobotę i wczoraj sama aplikowałam zastrzyki p/krwotoczne i p/wymiotne, no i Zofran w syropie oraz Ferrum, dzisiaj dołożyli jeszcze Decaldol. To trochę Go wyciszy wewnętrznie i myślę, że sobie poradzę, tylko pralka na okrągło w działaniu, aż się boję rachunku za prąd i wodę... no trudno, byle Adaś wrócił do normalności i zaczął nareszcie jeść i mnie terroryzować. ;)
Koło godziny 22. Adaś dostał gorączki 39 st. C. Intuicja podpowiada mi, że po pyralginie nie spadnie, bo to pewnie gorączka mózgowa, ale tak czy siak sobie poradzimy jakoś. Mam nadzieję przespać się dziś choć ze dwie godziny.

niedziela, 4 listopada 2012

ZNOWU COŚ SIĘ DZIEJE


U Adasia znowu powtórka z rozrywki, spokój nie potrwał zbyt długo. Już od wczoraj był jakiś osowiały, nagle pojawił się katar, potem wymioty, a dzisiaj to już nawet na słowa "zjemy coś Adasiu?" reaguje torsjami. Już nie mam sił, znowu zastrzyki , kroplówki, przebieranie, mycie, pranie... Dzisiaj choć niedziela już trzecia pralka wstawiona, a do wieczora jeszcze daleko.
Znowu strach, noce bezsenne i nic już się nie chce, tylko ze strachem siedzę przy łóżku Adasia, prosząc Boga o każdy jego oddech...

czwartek, 1 listopada 2012

1 LISTOPADA - CHWILA ZADUMY I REFLEKSJI


...........)......... ._'\!/'_
..........(,).......... (""""")
......._'\!/'_..ڿڰۣڿ◕ + ◕ڿڰۣڿ
.......(""""")............... ŚWIATEŁKO 
ڿڰۣڿ◕ + ◕ڿڰۣڿ ....... PAMIĘCI DLA  ADASIOWEGO TATUSIA,  A MOJEGO MĘŻA
To już 18 lat minęło....

Śladem wspomnień
ożywają cmentarze,
dobry duch
przyciąga nasze myśli
do wiecznych miejsc
ludzi kochanych,
drogich i bliskich,
ich przerwanych nadziei,
niespełnionych marzeń...

 .........._'\!/'_.......ڿڰۣڿ❀❤❀ڿڰۣڿ
...........(""""")....... W ZADUMIE
....ڿڰۣڿ❀❤❀ڿڰۣڿ.I CISZY
myślami jestem z tymi, którzy jeszcze tak niedawno byli z nami tu na Ziemi:
moim mężem, tatusiem, siostrą, bratową, wspaniałym przyjacielem Jankiem, moją kochana wnusią - miała tylko 6 i pół roczku - zabrał nam ją nowotwór, kochanymi dzieciaczkami poznanymi na LS i NK - Misiem, Szymusiem, Sandrunią , malutką Wiktorią...
 Kilka dni temu odeszła „blogowa” Chustka – Joasia. Świadomie żegnała się z synkiem, bliskimi.

...Oni nie odeszli, Oni są z nami,
głęboko w naszych sercach schowani
Póki żyjemy, Oni są wokół...
tylko, że poza zasięgiem wzroku... 
...........(,)
........_'\!/'_
........(""""")
இڿڰۣڿஇڿڰۣڿஇ
Niech płonie światełko
.....PAMIĘCI....

środa, 31 października 2012

ADAŚ METEOPATA?!

Od kilku dni u Adasia lekkie pogorszenie stanu zdrowia, jest coś poddenerwowany, wczoraj miał atak złości, krzyczał, rzucał się na łóżku, pluł jedzeniem, a potem zapadł w parogodzinną apatię. Najprawdopodobniej to jeden z wielu jego "dziwnych "ataków padaczki.
Dzisiaj już jest ok (!), dał sobie umyć ząbki, już się uśmiecha, chętnie zjadł i z niecierpliwością czeka na nauczycielkę Beatkę, czyli jego "ta-ta". Coś tam tłumaczy po swojemu, rozgadany niesamowicie i powtarza niektóre dźwiękonaśladowcze wyrazy z czytanych bajek i śpiewanych piosenek.
Myślę, że ten stan pogorszenia samopoczucia jest związany z ciśnieniem atmosferycznym jakie funduje nam
niestabilna jesienna pogoda, bo i ja od wczoraj  nie umiem poradzić sobie z uregulowaniem ciśnienia
i silnym bólem głowy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

piątek, 26 października 2012

STABILIZACJA

U nas wszystko wraca do normy. Adaś zadowolony, uśmiechnięty, chętnie zjada, można powiedzieć ,że zrobił się z niego nie lada żarłok, co oznacza, że wraca do zdrowia.
Dzisiejsza wizyta lekarki z Hospicjum potwierdziła, że nareszcie moje "Maleństwo" odzyskuje swoją dawną kondycję. Mogę nareszcie odetchnąć z ulgą... oby tak dalej.
Pozdrawiamy odwiedzających nasz blog, dziękujemy za pamięć i dobre fluidy .

środa, 24 października 2012

KIM JEST DAWCA?

Jest z nami coraz lepiej. Odpukać. Niech tak zostanie...
Adaś tą krew to dostał chyba od jakiegoś artysty gaduły i jeszcze od komika, a może to był jakiś gość uprawiający stand-up, kto to wie? Zawsze był gadatliwy (po mamusi - kto zna, ten wie :)), ale teraz  już Mu się gębula wcale nie zamyka.. Słowo daję, nawet w trakcie jedzenia nadaje. I chyba ten stendaper, który oddał krew, jest strasznym łasuchem, bo tyle ile Adaś ostatnio wciąga... Ależ On ma apetyt, no naprawdę!!!
A tak poważnie, kimkolwiek jesteś Dawco, serdeczne dzięki, bo uratowałeś Adasiowi życie!
Jeśli chodzi o mnie, to chyba się porządnie zaprawiłam, bo trzyma nie choróbsko jak diabeł dobrą duszę , ale mam zastrzyki i już powoli normalnie rozmawiam i nie duszę się już, czyli problemy z oddychaniem mijają.

wtorek, 23 października 2012

TATA...

U nas prawie wszystko w porządku. Adaś rozmowny, uśmiechnięty, cudowny po prostu. A "prawie", bo ja jestem chora. Ratuję się Dexavenem, bo chwilami nie mogę oddychać. No ale do rzeczy...
Wczoraj u Adasia była pielęgniarka z Hospicjum - Beata i nauczycielka - też Beata. Wcześniej, przed pielęgniarką Beatą, do Adasia przyjeżdżała inna pielęgniarka hospicyjna, również (a jakże!) Beata i próbowała Adasia nauczyć wymowy swojego imienia. Nic z tego nie wyszło, tak nam się przynajmniej wydawało, ale Adaś przez ostatnie dwa lata często powtarzał słowo "ta-ta". Myśleliśmy, że chodzi mu o Jego Tatę.
Wczoraj przychodzą te nasze Beaty, a Adaś "ta-ta" i "ta-ta". Dopiero wczoraj, po dwóch latach kapnęłyśmy się, że nie chodzi Mu o Tatę, tylko o Beatę. Musielibyście widzieć radość Adasia, że w końcu my głąby Go po takim czasie zrozumiały...;P

niedziela, 21 października 2012

SPACER

Dzisiaj była świetna pogoda na spacer, więc zapakowałam Adasia do Baffina i poszliśmy sobie do altanki. Żeby babci nie było przykro, to ubrałam ją, balkonik przed siebie i całe "towarzystwo"  wraz z kotem i pieskiem, spędziło miłe chwile na  świeżym powietrzu.
Adaś szczęśliwy, bo się trochę dotlenił, moja mama też zadowolona... zwierzęta też się wyhasały. A ja? Chyba trochę zmęczona.
Jeszcze głos mam jakiś cichy i ochrypły, na dodatek nałykałam się znowu tego, co w powietrzu lata, bo ja strasznie "pazerna" jestem... łapię wszystko co w powietrzu wisi, a najbardziej wirusy ;D ;D ;D , no i mam  tylko jedną strunę głosową, druga uszkodzona podczas operacji, więc trochę się obawiam o swój głos i oskrzela, ale co tam... najważniejsze, że wszyscy mieli frajdę i spędzili miłe chwile w promieniach słoneczka i otoczeniu ciepłej jesieni.
Pozdrawiam wszystkich  :-* :-* :-* 

piątek, 19 października 2012

BEZDECH

Dwa dni mieliśmy już na prawdę fajne, spokojne, Adaśko był uśmiechnięty i rozgadany. Dziś w nocy pojawił się bezdech. Możliwe, że przed nim miał miejsce nietypowy, jak na Adasia atak padaczki, bo troszkę nim "rzucało", szczególnie głową. Tracił ciepłotę ciała (po prostu zrobił się zimny) i kontakt, przelewał się przez ręce, ale lekarze z pogotowia poradzili sobie, jak zwykle. Leki zadziałały i "Maleństwo" wróciło. Dziś Adaś już jest stabilny, ale taki cichy, bez energii. Z nauczycielką coś podśpiewywał, "rozmawiał", ale bardzo cicho, bez sił... 
Adaś często po atakach padaczki dostaje bezdechu, ale dzisiaj to wszystko było jakieś dziwne. Niemniej jestem dobrej myśli, bo wszystko się uspokoiło. Mam nadzieję, że jutro Adaś odzyska siły i uśmiech.

środa, 17 października 2012

ADAŚ NARESZCIE STABILNY....

Nareszcie mogę trochę odetchnąć.
Na dworze słońce wyjrzało zza chmur, a i  Adaś powoli dochodzi do siebie. Dzisiaj rano nareszcie się do mnie odezwał, bo już dość długo miałam"ciche dni". Nawet nie macie pojęcia jaka to ulga... nareszcie światełko w tunelu, bo ta grobowa cisza była przerażająca. Teraz buzia mu się nie zamyka i już prawie godzinę "nadaje", po swojemu oczywiście.To nic, że nic z tego nie rozumiem, najważniejsze, że ma dobry humor,  to znaczy, że go nic nie boli, że wraca dawny, radosny Adaś, że mogę nareszcie odetchnąć.
Z apetytem zjadł śniadanko, wypił nutridrink - ulubiony waniliowy, chętnie ćwiczył.
Gołym okiem widać, że jest dobrze... żeby nie zapeszyć. Kroplówki odstawiam, będzie już leki przyjmował doustnie i myślę, że każdy następny dzień już taki będzie.
Dziękuję Wam wszystkim, którzy sercem i modlitwą jesteście z nami, bo to dla nas tak bardzo ważne.
Świadomość, że człowiek w trudnych chwilach nie jest sam, uskrzydla i dodaje sił do walki.
Pozdrawiamy serdecznie odwiedzających nasz blog.

poniedziałek, 15 października 2012

...

I znów pojawiły się wymioty krwią, całą noc czuwałam przy Adasiu, przebierałam Go i prałam. Rano przyjechali z Hospicjum. Adaś dostał kroplówkę i zasnął. Przepisali jeszcze zastrzyki z witaminy B12, żeby zwiększyć przyswajanie żelaza. Adaś jest taki spokojny, jak nie nie mój Syn... Teraz Karolina będzie czuwać przy Adasiu, bo ja po tylu godzinach nieprzerwanego czuwania muszę odpocząć. Znów mnie dopadła jakaś infekcja.
Poza tym jest mi źle, czuję się rozczarowana, rozżalona. W sumie powinnam zdawać sobie sprawę, że podanie Adasiowi krwi niewiele zmieni, da mu życie, a nie zdrowie, a jednak liczyłam, że coś się wydarzy, jakiś cud... Dziś uświadomiłam sobie, że cudu nie będzie. To bardzo boli...

niedziela, 14 października 2012

JEST POPRAWA

Adaś dziś nie wymiotuje. Nawet troszkę zjadł, więc nie dostał kroplówki. Przy jej podawaniu musi mieć niestety skrępowane ręce, więc kiedy dziś go rozwiązałam powtarzał w kółko "nie, mamo"... Oj, żeby więcej nie było trzeba... Mój synek dziś nie jest w najlepszym nastroju, ale mam nadzieję, że do jutra i to się zmieni na lepsze.

sobota, 13 października 2012

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE...

Jak przedwczoraj zabierałam Adasia ze szpitala byłam pełna nadziei, że po tylu przetoczeniach na długi czas nie będę musiała ze strachem kłaść się spać i nie będę się budzić pełna obaw, że coś się złego nie wydarzy kiedy zasnę ze zmęczenia przy Adasia łóżku. Niestety, dzisiaj rano jakoś tak przed siódmą, podczas porannej toalety, Adaś zaczął strasznie wymiotować brunatną, bardzo ciemną  treścią, ze strzępkami skrzepniętej krwi, a później to już z krwią. No i znowu kroplówki, a jego żyły takie delikatne.... Zdecydowałyśmy z lekarką z hospicjum, że zostawimy Adasia w domu, tu mu będzie lepiej. Dam radę, a pielęgniarki i lekarka z hospicjum pomogą mi. Dostał zastrzyki przeciwkrwotoczne i przeciwwymiotne, bo w tej sytuacji niczego doustnie nie przyjmie. Jedzonka też nie przyjmuje, ale z tym jakoś sobie poradzę.
Podstawowe zastrzyki daję już sama: metoclopramid i cyclonaminę. Dla mnie to nie pierwszyzna, bo z wymiotami Adasia jestem oswojona nie od dziś, ale gdzieś tam w środku dręczy mnie poczucie bezsilności, niemocy, żalu....
W zasadzie to już wczoraj w godzinach popołudniowych był jakiś "nieswój". Akurat przyjechała w odwiedziny Ania Dąbrowska, która prowadzi Adasia profil na NK: http://www.nk.pl/#profile/44024333?referer=qs_p i Adasia ulubiona Milenka, ale nic go nie cieszyło , nawet się nie uśmiechnął... a zawsze jak Milenka przyjeżdżała do niego to szalał z radości. Wieczorem już nie chciał jeść, wcześnie zasnął, ale obudził się po północy z wysoką temperaturą.
Przez całą noc walczyłam z gorączką, no i nad ranem już było w miarę ok, niestety po godzinie wystąpiły wymioty.
Teraz znowu byli pracownicy hospicjum, jutro też przyjadą i mam nadzieję, że sobie poradzę i Adaś nie
"wyląduje" w szpitalu.
Trzymajcie za nas kciuki , wysyłajcie dobre fluidy i jak ktoś potrafi się modlić, to bardzo proszę o modlitwy.
Pozdrawiam.

czwartek, 11 października 2012

POWRÓT DO DOMU

Adasia dzisiaj wypisano ze szpitala. Przyszła nauczycielka Adasia, później przyjechała Ilonka z Ludzi-Serca, Adaś był tak szczęśliwy i rozgadany, jak nigdy dotąd. Ilonko, Tobie i Aniołom z LS serdeczne dzięki  za ogromną pomoc.
Rozgadane "Maleństwo" z nauczycielką i Ilonką

Miałam dziś tak emocjonujący i cudowny dzień, że moje ciśnienie znowu daje się we znaki. ;) Jestem przeszczęśliwa. Jeszcze raz za wszystko baaardzo Wam dziękuję. :*

wtorek, 9 października 2012

ADAŚ ZNOWU DZISIAJ PRZETACZANY

Adaś podczas przetaczania krwi. Obok "szpitalna Ciocia".
W związku z wymiotami i pogarszającymi się wynikami krwi Adaś znowu był dzisiaj przetaczany. W nocy planują zabieg powtórzyć. Mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie dla Adasia. Lekarze robią, co w ich mocy, żeby mu pomóc i ulżyć w cierpieniu.
Dzisiaj Adaś nie ma humoru, jest obolały, zmęczony, dostaje leki przeciwkrwotoczne, zastrzyki, ale mam nadzieję i ufam Bogu i lekarzom, że wszystko będzie ok.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia od Adasia i proszę o modlitwy o powrót do zdrowia.

poniedziałek, 8 października 2012

STRES

Z Adamem nie jest najlepiej, wciąż wymiotuje. Na dodatek ze mną coś się dzieje. Od rana walczyłam z wysokim ciśnieniem, skończyło się na Izbie Przyjęć i jeszcze rozkłada mnie jakieś choróbsko. Pewnie na skutek permanentnego stresu zaczynam się sypać. Ale dam radę, ważne, żeby Adasiowi się poprawiło.

niedziela, 7 października 2012

NASTĘPNA DOBA PO PRZETOCZENIU MINĘŁA

Adaś czuje się już lepiej, nawet się uśmiecha. Rano jeszcze wymiotował, ale jutro coś mają lekarze działać. Ordynator tego oddziału jest gastrologiem, więc Adaś jest w fachowych rękach.
Powoli jego stan się stabilizuje.
Po bezdechu miała miejsce konsultacja neurologiczna. Lekarz stwierdził hipoplazję ciała modzelowatego, więc w sumie nic nowego.
Jutro badanie, coś ktoś mi szepnął, że komputerowe, bo tradycyjną metodą nie da się zrobić gastroskopii ze względu na guzowatość i uchyłki w przewodzie pokarmowym.
Zobaczymy, co przyniesie nowy dzień.

sobota, 6 października 2012

DOBA PO PRZETOCZENIU

Adaś dziś niestety w nieco gorszym stanie. Nie chce jeść, wymiotuje krwią. Rano dostał Zofran, który zatrzymał wymioty, ale nie odruch wymiotny, wieczorem dostanie kroplówkę z Metokroplamidu.
Jestem potwornie zmęczona, a muszę jeszcze ogarnąć mieszkanie i rano biec do Adasia. Więcej napiszę jutro.

czwartek, 4 października 2012

NOWY BLOG ADASIA

WITAM NA NASZYM NOWYM BLOGU

Adaś nadal w szpitalu. W nocy będzie miał przetaczaną krew.
Dziś chorych odwiedził biskup. Adaś otrzymał specjalne błogosławieństwo.
Było bardzo uroczyście i wzruszająco. Proboszcz naszej parafii i personel szpitala bardzo pozytywnie mówili się o naszej rodzinie, a ich wypowiedzi o moich zmaganiach z codziennością, bardzo mnie podbudował
i dodały sił do dalszej walki o życie Adasia.